Autor Wiadomość
Zergadis
PostWysłany: Czw 14:58, 28 Lut 2008    Temat postu: Settlers

Fabuła Settlersow gry strategicznej od I-VI.
Było słoneczne sierpniowe popołudnie... Rycerz jechał wolno w kierunku zamku widniejącego na horyzoncie. Minął chatę płatnerza, kuźnię i oberże. Podczas przejazdu przez wieś czuł cały czas na sobie zaciekawione spojrzenia mieszkańców. Wieś wyglądała na dostatnią, dachy większości chałup pokryte były świeżą strzechą, domostwa odgrodzone były od duktu prostymi płotami, drzewa w sadach uginały się od dojrzewających owoców, za wsią widać było połyskliwe płaszczyzny stawów rybnych porozdzielanych starannie utrzymanymi groblami. Jako że była to pora żniw, z pól zjeżdżały drabiniaste wozy wyładowane snobami zboża. Za rycerzem podążała gromada dzieciaków, jak zwykle ciekawych wielkich nowości.

Dostatek widoczny w każdym kącie wsi świadczył o panu tych ziem, komesie Roderyku, na wezwanie którego Rycerz miał zjawić się w zamku. Mimo iż księstwo przeżywało rozkwit (a może właśnie dlatego), ciemne chmury zawisły nad nim. Odwieczni wrogowie Roderyka- hrabia Laurenty władyka Ozdron gromadzili wojów nie kryjąc się zbytnio z zamiarem najechania na spokojne Roderykowe sioła. Cóż więc miał począć nasz władca? Słał wici po wsiach, wyskrobywał ze skarbca ostatnie sztuki złota na żołd dla najemników, sposobił warownie, kazał fortyfikować strażnice. Wkrótce setki setki podobnych Rycerzowi wojów stanęło w wyszykowanych stanicach na granicy z sąsiadami. W połowie października wybuchła wojna. Stawką w niej nie były jednak bogate wsie gotowe do złupienia. W rzeczywistości była to wojna o przestrzeń życiową, niezbędną do dalszego rozwoju dla każdego z trzech państw duszących się w swych dotychczasowych granicach. Tylko jedno państwo mogło przetrwać. Inne czekała całkowita zagłada lub przynajmniej zepchnięcie na kraniec egzystencji, co w praktyce jedynie odwlekało rzeczywisty ostateczny koniec.

Powered by phpBB © 2001,2002 phpBB Group